Etykiety

wtorek, 1 stycznia 2013

Hello tomorow!






Choć w Sylwestra 2011 przysięgałam sobie, że rok 2012 będzie najlepszym w moim życiu, (bo przecież gorzej być nie może), teraz nie mam żadnych złudzeń. Nie dlatego, że nie wierze w swoje szczeście, przeznaczenie czy cokolwiek innego. Po prostu teraz wiem, że nie mam na to wpływu.

Rok 2012 na pewno nie należał do najłatwiejszych, ale nie mogę napisać, że był zły. Zbyt wielu rzeczy się nauczyłam. I choć kilkakrotnie upadłam boleśnie na tyłek, choć zostałam brutalnie pozbawiona idealistycznych złudzeń, teraz wiem co jest dla mnie naprawdę ważne. Ja.

I choć z okazji Nowego Roku kupiłam nowe majtki (i buty do kompletu), choć przed północą włożyłam do stanika pare złotych, nie obiecuję sobie, że będzie fajnie ani  nie robie listy noworocznych postanowień.  Będzie jak ma być, a ja muszę tak pokierować swoim życiem, żeby było mi dobrze.

Mimo, że czuję presję wykupienia karnetu na siłownię, rozpoczecia kolejnej diety, wiem, że na pewno, to będę robiła to, na co mam ochotę. Zacznę od wydłużenia listy przeczytanych ksiązek.

Ave!

1 komentarz:

  1. Sam karnet nie wystarczy. Trzeba jeszcze chodzic!
    Z tego co piszesz to nie nastawiasz sie za bardzo na to zeby cos sie mialo zmienic w 2013.
    Malo pozytywne podejscie.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...