Etykiety

środa, 22 stycznia 2014

Szpilki i zielona spódnica. Help!


Moja szafa jest nudna. Nie ma w niej kreacji od znanych projektantów, chociaż wiem, że zakupy u tych młodych są teraz na topie. Wspominałam już, że mam starczą duszę więc wybierając ciuchy stawiam zawsze na wygodę i klasykę. Lubię jak mi wszystko do wszystkiego pasuje i rano nie wywalam zawartości szafy na podłogę, w popłochu poszukując czegoś, w czym mogłabym iść do pracy. Kolorystyka – aktualnie dominuje czerń, biel, szarość i trochę  kobaltu. Podobno wyjątkowo dobrze mi w tym kolorze ;-)


Taki właśnie kolor ma spódnica z nowej kolekcji Orseya. Zauważyłam ją przed świętami szukając kurtki zimowej i od tego czasu cały czas o niej myślałam. Zaraz po przerwie światecznej poszłam ją przymieżyć. Uwaga, uwaga, rozmiar 38 był na mnie za duży! Niewiele myśląc wyszłam ze sklepu i przez kolejny tydzień zadręczałam się czy rozmiar 36 będzie na mnie pasował. I wiecie co? Po kolejnej przymiarce, miałam zabrać moje trofeum do kasy, kiedy ogarnęło mnie otrzeźwienie.
Materiał był kiepskiej jakości – widać, że w czasie noszenia by się rozciągał, poza tym wyjątkowo się gniutł. To zdecydowanie sprzeczne z moimi zasadami o wygodzie i prostocie w szafie.



Oczywiście zaraz po wyjściu ze sklepu złapałam doła. Buszując dalej po wyprzedażach trafiłam do New Yorkera. Chodzę, chodzę, aż tu nagle! Kobaltowa spódnica! W przymierzalni okazało się, że jesteśmy dla siebie stworzone. Poczułam, że tak bardzo pragnęłam kobaltowej szmatki i ta spódnica postanowiła się nade mną zlitować - po prostu mnie do siebie zawołała. Przy okazji przemówiła do mnie czarna bluzka i tak udało mi się skomponować całkiem fajną stylizację za 50 zeta. 

Podobnie miałam z butami. Kilka tygodni temu niespodziewanie zostałam zaproszona do filharmonii. Sukienka jest, torebka jest, buty... Ostatnie szpilki wyrzuciłam pare miesięcy wcześniej, bo były już strasznie zjechane, poza tym, chciałam uniknąć sytuacji, wymagającej ich założenia. No ale stało się. Na codzień raczej preferuje płaskie obuwie (biegam co rano do tramwaju) udałam się więc po zakupy. Było to akurat przed wypłatą, więc za punkty docelowe obrałam wszelkiego rodzaju sieciówki CCC, Ambry, Deichmany. Kryteria? Obcas, czerń, najlepiej zamsz. Zależało mi w grunicie rzeczy na tym, żeby wyglądać na evencie jak kobieta i nie zrobić sobie krzywdy podczas dojazdu. No I co? No I kicha! Wszędzie plastikowe koszmarki na niebotycznych obcasach albo na  niezginającej się platformie. W zasadzie upatrzyłam sobie jeden model, ale w żadnym sklepie nie było mojego rozmiaru. Po zjeżdżeniu pięciu (5!) centrów handlowych miałam już założyć baletki (tak, do wieczorowej sukienki, haha), ale całkiem przypadkiem trafiłam do galerii handlowej, w której nigdy nie bywam. Oczywiście rzuciłam się na poszukiwanie wybranego przeze mnie obuwia w stosownym rozmiarze. Wiecie co, były! A obok nich, stały piękne pantofelki z zamszu, na niewielkim obcasie. Jedna sztuka. W moim rozmiarze. Teraz wiem, że nie mogłam znaleźć butów wcześniej, bo właśnie w tym miejscu czekała na mnie ta jedna, idealna para. Nie muszę dodawać, że idealnie pasuje do stylizacji opisanej wcześniej ;-)

Do czego zmierzam. Po co sezonowym wywalaniu z mojej szafy ciuchów, które kupiłam, ale nigdy nie założyłam, zdecydowałam robić zakupy tylko wtedy, kiedy dane ubranie do mnie przemówi. Kiedy nie będę miała wątpliwości, czy to oby na pewno dobrze leży, czy będę w tym chodzić. Jeśli zakładam coś I myślę ok, biorę, Jeśli mam wątpliwości, tzw. może być, odkładam. W kolejnym sklepie czeka na mnie na pewno coś fajniejszego ;-)

Ostatnio fajnym okazało się to: 



Ani to mój kolor, ani fason, ale mimo wszystko do mnie przemówiło. Problem w tym, że ostatni raz z beżo-brązo-zieleniami miałam doczynienia w czasie licealnego buntu (no co, te kolory pasowały do glanów) i nie bardzo wiem jak to ugryźć. Wydaje mi się, że należy to nosić do czarnych rajstop i czarnych butów. Problem w tym, że wtedy na góre nie można już założyć nic w tym kolorze. Próbowałam bieli, ale mam wrażenie, że wyglądam wtedy jak oldskulowa pensjonarka, tudzież Ania z Zielonego Wzgórza, chociaż wcale nie jestem ruda. A przecież ta spódnica mnie zawołała, musi być więc dla mnie. A może podszyła się za nią wyprzedaż? Już sama nie wiem, przecież taka ładna jest. Pomożecie?

4 komentarze:

  1. A może do tej spódniczki coś szarego ? Albo beż?

    OdpowiedzUsuń
  2. Beżu trochę się boję, zdecydowanie lepiej mi w zimnych kolorach. Szary co prawda też jest ciepły, ale chyba z nim pokombinuję. Może podpowiesz mi coś konkretnego? Bluzka? Sweter? Może jakiś link? Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zieleń ładnie wygląda z bielą ( sama noszę białą bluzkę/koszulkę do zielonej spódnicy), tu też to fajnie wygląda:

    http://www.google.pl/imgres?start=139&sa=X&biw=1680&bih=887&tbm=isch&tbnid=sOzxueTo_eZZWM%3A&imgrefurl=http%3A%2F%2Fwww.myefox.pl%2Fsukienki&docid=WIz_CenlO350HM&imgurl=http%3A%2F%2Fimg2.myefox.pl%2Fimages%2F20130930%2FFLD06344%2FFLD06344_cb217fb6-0cde-4cf9-bd28-88112c172c90.images.400x400.jpg&w=400&h=400&ei=hcHwUtTrPMHrswbYz4CAAQ&zoom=1&ved=0CIYBEIQcMCs4ZA&iact=rc&dur=454&page=4&ndsp=52



    Czarny t-shirt też się sprawdza:
    http://www.google.pl/imgres?sa=X&biw=1680&bih=887&tbm=isch&tbnid=lkNXRbqxwuy4WM%3A&imgrefurl=http%3A%2F%2Fwww.faslook.pl%2Fcollection%2Fbarokowa-spodnica%2F&docid=no70ns1dRIjixM&imgurl=http%3A%2F%2Fstatic.faslook.com%2Fcache%2F2c%2F18%2F2c18aba25500b95522d4ea418a0c9e3f.jpg&w=500&h=500&ei=WsHwUpnALsiQtAaj_YHQDw&zoom=1&ved=0CKEBEIQcMBY&iact=rc&dur=228&page=1&start=0&ndsp=40


    A tu masz wszystko- może coś Cię zainspiruje:

    https://www.google.pl/search?q=zielona+sp%C3%B3dnica&tbm=isch&imgil=omtRMwWaL4LYQM%253A%253Bhttps%253A%252F%252Fencrypted-tbn1.gstatic.com%252Fimages%253Fq%253Dtbn%253AANd9GcRZXzpj5QjTZy8yoEyipVmg6fWlCDgMil5YDtvg953VUhcVACjoBQ%253B572%253B518%253Bv--9NNU5JJnyeM%253Bhttp%25253A%25252F%25252Fszafa.pl%25252Fc6923040-zielona-spodnica-hm.html&source=iu&usg=__gmuQma9fGeuPQ1U-5WszrFEEG4A%3D&sa=X&ei=w8DwUpKZIYXKtQbskIDwDA&ved=0CCsQ9QEwAA&biw=1680&bih=887#facrc=_&imgrc=omtRMwWaL4LYQM%253A%3Bv--9NNU5JJnyeM%3Bhttp%253A%252F%252Fimg.szafa.pl%252Fubrania%252F0%252F006923040%252F1313936611%252Fzielona-spodnica-hm.jpg%3Bhttp%253A%252F%252Fszafa.pl%252Fc6923040-zielona-spodnica-hm.html%3B572%3B518

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie spódnica się nie podoba:( ani kolor ani kształt:(

      Reszta filozofii bardzo na tak, gdyby nie to, że życie swoje i miło czasem dojebać coś bez sensu na wyprzedaży, co staje się nagle cholernym masthewem, który nosisz non stop :D Haha:D Ubrania to na szczęście tylko ubrania, można se poszaleć :D

      Nie oznacza to, że sama nie wymyślam sobie nowych planów na kupowanie ciuchów:))

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...