Etykiety

poniedziałek, 10 lutego 2014

Podsumowanie - styczeń 2014


To musiało się tak skończyć. Imprezowanie z przeziębieniem, testowanie butów w topiącym się śniegu i notoryczne niedospanie w końcu mnie rozłożyły. Niby jeszcze nie umieram, ale dziś zamiast biegania z Night Runners siedzę pod kołdrą i piszę dla Was post. W sumie to chyba nie ma tego złego, co sądzicie?


Zacznę od tego, że w końcu nawiązałam łączność z kimś, kto otwartym tekstem mówi; biegasz za wolno, za rzadko, po prostu you're doing it wrong. I wiecie co? Ma rację. Dzięki Łukasz ;) 





Planuje poprawę sytuacji. Plan naprawczy rozpoczynam od przeglądania statystyk na Endomondo. Na pierwszy ogień – styczeń. Oto czym zajmowałam się w pierwszym miesiącu tego roku:


bieganie – 7 godzin, 26 minut i 5 sekund, przebiegnięte 67.08 kilometrów, spalone 4779 kalorie,
aerobik – równe 9 godzin i 4587 spalonych kalorii,
gimnastyka – 40 minut – 177 kalorii na minusie,
joga – 2 godziny, 50 minut – 653 kalorie mniej,
pilates 15 minut, ubyło 52 kalorie.


Wychodzi, że w styczniu ćwiczyłam 19 godzin, 31 minut i 5 sekund spalając przy tym 10 247 kalorii. 21 dni treningowych. Czy to dobrze? Rok temu powiedziałabym, że świetnie, ale biorąc pod uwagę moją aktualną kondycję oraz ambitne plany wynik jest dość słaby. Mimo tego, daje sobie plusa za regularność. Luty trwa dopiero 10 dni, a już widzę, że będzie ciężko utrzymać ten poziom. Idelanie byłoby trenować przynajmniej sześć razy w tygodniu, ale kto ma na to czas. Z drugiej strony, trening to nie obowiązek, a luksus, więc trzeba go regularnie kosztować :-) 




W styczniu biegałam głównie wieczorami w mrozie i śniegu, więc starałam się nie spinać, żeby się nie zniechęcić. Podczas aerobiku towarzyszyła mi najcześciej Mel B., a pod koniec miesiąca jej miejsce zajął Shoun T i jego T25. Jednak, z uwagi na wrześniowy maraton, muszę się skoncentrować głównie na bieganiu, a trening siłowy potraktować jako jego uzupełnienie. Muszę też wrócić na basen – nie wiem dlaczego tak dawno tam nie byłam.

To tyle z moich dzisiejszych refleksji. Korzystając jednak z okazji, że nawiazuje z Wami łączność przyznam się, że już zdążyłam odpuścić jeden z planów na ten miesiąc – nie wystartowałam w Grand Prix Warszawy. Trochę z winy mojej, trochę z niemojej, w każdym razie rozpaczliwie poszukuję osoby, która pomoże mi zorganizować pakiet na Bieg Wedla. Przecież Wam też zmieniają się plany, nie? W ramach usprawiedliwienia, do planów marcowych dołączam bieg Tropem Wilczym.

Za miesiąc kolejne podsumowanie. Będzie albo świętowanie, albo linczowanie. Zostańcie, warto :) 




8 komentarzy:

  1. No w lutym trza wziąć ze dwa dni wolnego na urodziny Gęsi!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zlituj się! Wyłącz weryfikację cyferkową, bo ja tam nic nie widzę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Już, już, specjalnie dla Ciebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. To spotkamy się w Skaryszaku w marcu :)
    co wybrałaś ,5 czy 10?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biegnę na dychę, ale przez chorobę kompletnie nie jestem w formie, więc nie wiem czy to był dobry pomysł :)

      Usuń
  5. kompletnie nie ogarniam endomondo, zrobisz jakąś notkę o tym?

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...